Jan Kulczyk, Krzyszof Kwiatkowski – zapis rozmowy

Powrót do Afery podsłuchowej

Afera taśmowa

Jan Kulczyk (biznesmen, jeden z najbogatszych Polaków), Krzysztof Kwiatkowski (prezes NIK).

Rozmowa miała miejsce 10 czerwca 2014 roku, w Pałacyku Sobańskich w restauracji Amber Room, w dniu, w którym Sejm odrzucił wniosek prokuratury o odebranie immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu.

Została ujawniona 21 października 2015 roku przez Anitę Gargas i Cezarego Gmyza w programie Telewizji Republika „Zadanie specjalne”.

Afera podsłuchowa - Jan Kulczyk, Krzysztof Kwiatkowski

Jan Kulczyk: Pewne rzeczy szkoda, że idą tak wolno, wiesz, bo jak ktoś ma miękkie serce, to powinien mieć przynajmniej twardą dupę, tak. Jak tak sobie myślę, to co się wydarzyło, co oni nabroili, Kamiński [Mariusz Kamiński] wiesz, tymi swoimi działaniami. Dzisiaj sejm ich uniewinnił.
Krzysztof Kwiatkowski: Słyszałem, że tak.
JK: Tak.
KK: Ale tam też awantura była nieziemska. No przynajmniej tego prosty człowiek nie ogląda. Przy tym wszystkim.
JK: Tak, tak.
[..]
JK: Ale tutaj trochę niepotrzebnie Donald chciał być ponad tym wszystkim i nie wyciął Kamińskiego. Przecież nie byłoby tych następnych afer.
KK: Okazało się, że to było kompletnie nie…
JK: To nic nie dało, wręcz przeciwnie.
KK: On siedział i cały czas kombinował.
JK: Mając instrumenty, nie.
KK: Mając mega instrumenty, naprawdę.

JK: Miło, że cię widzę.
KK: A ja się bardzo cieszę, bo byłem ciekaw, jakie będą głosy po tej transakcji Ciechu. To jest skopiowane. Nikt, nawet sobie PiS nie pozwolił na…
JK: Tu nie ma jak, no bo co. Zapłaciłem bardzo dobrą cenę. Nikt by tyle nie zapłacił, bo ta firma nie jest tyle warta dla nikogo, oprócz mnie.
KK: Ale ja dlatego mówię… Ja się już przyzwyczaiłem do wszystkich szaleństw. Jak pamiętam, teraz to trzy lata temu mieliśmy ten durny przepis, gdzie cię prokurator mógł ciągnąć za działanie na szkodę własnej spółki chociaż poszkodowanego nie było. Przecież mało mnie opozycja nie rozjechała.
JK: Ale tam jest podobno jeszcze taki zapis, że… tam gdzie wyście to wzięli wyeliminowali z kodeksu, ale skądś nie wzięliście. Gdzieś coś tam jeszcze jest podobno, taki haczyk, że może tam wiesz.
KK: Intencjonalnie chcieliśmy to wyeliminować a spieprzyliśmy to przez niedopatrzenie. Bo intencja była taka, żeby ten durny przepis usunąć. Ale nie wiem, czy pamiętasz, jak ja się wtedy… dla mnie to jest takie… „Rzeczpospolita”, pważny tytuł, pierwsza strona, atak taki, stary po prostu czasami to…, ale dlatego dobrą puentą zakończył. Świat się zmienia, zobacz, transakcja zamknięta, albo oklaski albo milczenie. A to jest jednak zmiana wartościowa.
JK: Wartościowa. To nawet jest to milczenie jest milczeniem.

JK: Krzysiek, ja się cieszę, że zacząłem normalnie… ta sprzedaż tego Ciechu… Taki był, wszyscy to odebrali oczywiście…
KK: Patrzą jak na papierek lakmusowy. Jak się zachowają co poniektórzy.
JK: Teraz już krótko mówiąc: można!
KK: Normalnieje…
JK: Teraz już… bo myślę, Donald i wszyscy zobaczyli, że wiesz, że… wie, że z tego tytułu nie będzie miał jatki.
KK: Rozmawiałem z Włodkiem Karpińskim i on mówi: „sam byłem ciekaw reakcji, bo Donald tu dał mi zieloną rękę, ale mówi „no zobaczymy jak to pójdzie”, więc…
JK: Znaczy, że dał zieloną rę… zielone światło.
KK: Tak, on dał zielone światło, a jednocześnie mówił: „Bierzesz to na własną odpowiedzialność”. Jak to Donald.

Dodaj komentarz