Afera Starachowicka (2003)

[Powrót do afer III RP]

Afera starachowicka.

Afera wybuchła w 2003 roku, dotyczyła przecieku tajnych informacji z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji do osób podejrzanych o kontakty przestępcze. Jak wynika z nagrań podsłuchu prowadzonego przez policję, w marcu 2003 roku poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do radnych SLD w Starachowicach. Powołując się na informacje otrzymane od wiceministra MSWiA Zbigniewa Sobotki, ostrzegł ich o planowanych aresztowaniach. Aresztowania te miały dotyczyć członków rozpracowywanej przez policję grupy przestępczej działającej na terenie Starachowic oraz działaczy samorządowych, podejrzewanych o współpracę z tą grupą.

W śledztwie ustalono, że Andrzej Jagiełło otrzymał informacje o planowanych aresztowaniach od Henryka Długosza, który z kolei uzyskał je od Zbigniewa Sobotki. Sobotka natomiast wiedział o aresztowaniach od generała policji Antoniego Kowalczyka. W styczniu 2005 roku Sąd Okręgowy w Kielcach wydał wyrok uznający oskarżonych Zbigniewa Sobotkę, Henryka Długosza i Andrzeja Jagiełłę za winnych. Najwyższą karę otrzymał Sobotka, bo 3,5 roku pozbawienia wolności i 5-letni zakaz sprawowania funkcji administracyjnych wymagających dostępu do materiałów tajnych.

Henryk Długosz został skazany na 2 lata pozbawienia wolności, a Andrzej Jagiełło 1,5 roku. Wobec Zbigniewa Sobotki, na jego wniosek, Prezydent Aleksander Kwaśniewski zastosował procedurę ułaskawienia i zmniejszył mu wyrok do do roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na 2 lata. Procedura ułaskawienia Sobotki wzbudziła wiele kontrowersji ze względu na znajomość Kwaśniewskiego z Sobotką, a także na to, że została ona dokonana w ostatnich tygodniach urzędowania Kwaśniewskiego.

W sprawie starachowickiej toczył się też proces Antoniego Kowalczyka, oskarżonego o złożenie fałszywych zeznań, iż nie przekazywał informacji Sobotce. Został uniewinniony w sądzie I instancji, ze względu na to, że Kowalczyk przekazał informacje Sobotce, naruszając tajemnicę państwową, ale następnie nie miał obowiązku zeznawania przeciwko samemu sobie.

Sąd Najwyższy uchylił wyrok i orzekł, że Kowalczyk nie popełnił przestępstwa, mimo iż przekazał Zbigniewowi Sobotce informacje o planowanej akcji policji w Starachowicach, ponieważ Sobotka, jako wiceminister MSWiA był osobą uprawnioną i upoważnioną do otrzymywania tego typu informacji. Tym samym przekazanie mu informacji przez Kowalczyka było legalne.

Dodaj komentarz