5. Sztafeta pokoleń (Tadek)

[Powrót do tekstów z płyty Niewygodna Prawda 2]

Niewygodna Prawda 2 - Burza 2014

5. Sztafeta pokoleń [4:07] (produkcja: Zich, sł. Tadek, wykonanie – Tadek)

Na przodków mych mogile palę znicz i klękam,
od Cieplińskiego z grypsem idę dla Andrzejka.
Ja z Bałachowiczem pędzę tu z Estonii,
zamykam oczy, jeszcze słychać tętent koni.
Próbuję ostrzec w Arnhem towarzyszy broni,
drżą ręce, bije serce, pot spływa po skroni,
Strzelają do nich Niemcy – jak do kaczek,
jadę czołgiem im na odsiecz, na mundurze moim Maczek!
Nigdy nie płaczę nad losem moim własnym,
siedzę w celi śmierci obok Łupaszki.
Choć jeszcze chwilę temu w Worzianach dawałem radę,
szedłem z moim dziadkiem pod Ostrą Bramę.
Pod Monte Cassino biegłem za pradziadkiem,
z polskimi lotnikami walczyłem o Anglię!
Znów z „czarną brygadą” chcę się bić o Francję,
koło mnie Królowa, wyzwoliliśmy Holandię!

Ref.:
Dziś patrzę na Polaków, których chce się wywieźć w pole,
wołam: chodźmy razem w sztafecie pokoleń!
Nadeszły czasy smutne, choć nie ma wielkich wojen,
walczcie i pracujcie, bo smutny będzie koniec!
Słychać krzyki kłamców, pieniądze idą pod stołem,
zdrajcy się panoszą, biedni są bohaterowie.
Więc zaciśnij pięści, teraz właśnie Twoja kolej,
stańmy ramię w ramię, bo smutny będzie koniec!

Na drodze wielkich armii stoję przy Orlętach,
dziś biały krzyż nade mną, czy o mnie ktoś pamięta?
Gwarancje mam alianckie, więc jadę do Pruszkowa,
w Wigilię zginę, lecz nikt mnie nie pochowa.
Już dawno w potylicy ma dziurę moja głowa,
w czterdziestym przecież pojechałem do Charkowa.
Ja z Walentynowicz pracuję ciężko w stoczni,
mam dwanaście lat, Anders mówi „spocznij”.
Do Rawicza mnie przewieźli, znowu zaczęło się śledztwo,
mam już karę śmierci, za życia poznaję piekło.
Jednak w końcu przeżyłem, bo objęła mnie amnestia,
choć myślałem, że zabije mnie ta bestia!
Jeden dziewięć osiemnaście – rozbrajałem Austriaków,
ulotkami BIP-u oblepiałem Kraków!
Ochraniałem przed sowiecką partyzantką mych rodaków,
przed Niemcami wycofuję się, lecz nie bez kontrataków.

[Ref.]

Biegnę z Janem i Edwardem lasem w stronę Bochni,
została z nas sama skóra i kości!
Nie myślę o sobie, lecz dla Polski chcę wolności,
tym razem mi się uda, dopadnie mnie inny pościg.
Ja trwam na posterunku bez względu na konsekwencje,
już mnie prowadzą, wykręcają ręce.
Nad Nilem przelatuję z Francji w stronę kraju,
mnie pierwszego wysłał rząd na wygnaniu.
Mam piętnaście lat, karabin strugany z drewna,
z rąk UPA i czerni ludzie umierają w mękach!
Ja z duszą na ramieniu, atrapę ściskając w rękach,
towarzyszy mi piosenka.
Mam siedem lat, ojciec dziś nie wrócił dziś z pracy,
jadąc do stoczni dał się zabić.
Pogrzeb był jakiś dziwny, inny niż pogrzeb babci,
a dziadek nie miał wcale – podobno zginął w Auschwitz

[Ref.]

Dodaj komentarz