5. Ballada grudniowa

[Powrót do tekstów z płyty Niewygodna Prawda]

Tadek - Niewygodna Prawda

5. Ballada grudniowa
(słowa – anonimowy uczestnik demonstracji w Grudniu 1970)

Piętnastego grudnia roku pamiętnego,
poszli ulicami miasta portowego.
Robotnik stoczniowy z dokerem* pod rękę, [doker – dawniej: robotnik portowy zatrudniony przy przeładunku, transporcie i składowaniu towarów]
nie wiedząc, że własną krwią piszą piosenkę.
Bo przecież ich ojciec pięściami ze stali,
do przepaści dziejów strącił kapitalizm.
I swymi rękami zbierał gruz Warszawy,
dla partii, dla chleba, robotniczej sprawy.
Szli tylko przypomnieć tym, co zapomnieli,
że nim w tłuszcz obrośli, w ręku kilof mieli.
Lecz gdy zawołali: „Chleba daj nam Polsko!”
przysłała im władza milicję i wojsko.
Zaciśnięte ręce wznieśli ponad głowy,
stoczniowiec i doker żądali rozmowy.
Zamiast odpowiedzi do tłumu się strzela,
umiera stoczniowiec na rękach dokera.
Gdy krew się polała, serca się wzburzyły
i swoim płomieniem dom partii spaliły.
Płomień ten ożywił bladą twarz dokera,
gdy gnieciony czołgiem na bruku umierał.

(x3)
Ojciec oczekiwał synów oraz chleba,
nie wiedział, że zaszli po chleb aż do nieba.
A za jego synów, ci co pozostali,
pięścią, krwią, kamieniem, historię pisali.

Zamiast odpowiedzi, do tłumu się strzela
Umiera stoczniowiec, na rękach dokera.

Dodaj komentarz